wtorek, 15 grudnia 2009

Laphroaig 10


Tym razem jeden z torfowych potworów z Islay. Dziesięcioletni Laphroaig (czyt. Lafrojg).
Destylarnia znajduje się na południu wyspy, nieopodal Lagavulin i Ardbeg.

Z ciekawostek, Laphroaig można było legalnie zakupić w aptekach, podczas prohibicji w Stanach Zjednoczonych. Nikt nie podejrzewał, że ktoś może pić "takie coś". Dlaczego? O tym nieco niżej.

Cena :  niewygórowana, butelkę 0,7l. można kupić nawet za 22 funty, w Polsce od około 150 zł w sklepach internetowych. Ja osobiście kupiłem miniaturę tego trunku, w Polsce też można taką zakupić.

Zawartość alkoholu : 40%, ale za tą cenę nie można wymagać więcej. Nieco droższa jest wersja Quater Cask - 48% alkoholu i cask strength 55,7%, ale o nich przy innej okazji. Szczególnie o tej drugiej.

Barwa : jasna, słomkowa - jasne piwo. Wskazuje na dojrzewanie w beczkach po burbonie, zdecydowanie mało karmelu.

Zapach - torf, dym, jodyna, benzyna, morskie wodorosty, świeży asfalt - czyli to co tygrysy lubią najbardziej.

Smak : niezłe uderzenie torfu, który nieco przysłania inne smaki.

Finisz : morsko - medyczno - torfowy, zdecydowanie słony. Długi.


Tym razem użyłem nieco więcej wody niż zwykle, po 10 minutach ...

Zapach: dym, ale nie aż tak intensywny, morskie wodorosty, ogólnie morskie akcenty, gdzieś w tle zapach świeżych bandaży.

Smak:  przewodzi bardzo wyraźna słodycz, do tego torf, coś medycznego.

Finisz: długi, mięta, dym, torf, lekko słonawy.

Podsumowanie: Dobra łycha, ale tylko dla lubiących te ekstremalnie torfowe, morskie whisky. Może ustępuje nieco dziesięcioletniej wersji Ardbeg, ale naprawdę jest warta spróbowania. Przy tym jest bardzo tania. Naprawdę polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz